– jeśli chcesz spróbować nie ma co zwlekać.
Podstawowa zasada to: NATURALNYMI SKŁADNIKAMI BARWIMY NATURALNE WŁÓKNA.
Jakie włókna są naturalne? Te pochodzenia zwierzęcego – wełna i jedwab, oraz pochodzenia roślinnego – len, bawełna, konopie, juta i sizal.
Polecamy wełnę, bo dobrze przyjmuje barwniki i możemy ją nabyć na targu u „górala” lub zamówić w internecie na jednej ze stron z włóczkami.
Do najbardziej prostego farbowania potrzebujemy:
- Wełnę
- Garnek emaliowany lub ze stali nierdzewnej
- Drewniana łyżkę lub patyk pozbawiony kory
- Nasz materiał barwierski – uzbieraną roślinę (wagowo mniej więcej tyle ile mamy wełny do farbowania)
- Dostęp do wody i kuchenki (ogniska)
Teraz możemy zaczynać
- Namaczamy wełnę w wodzie o temperaturze pokojowej – najlepiej na całą noc. Chodzi o to, żeby pozbyć się z niej pęcherzyków powietrza.
- Wodę w garnku stawiamy na kuchence i gotujemy.
- Do gotującej się wody wrzucamy materiał barwierski (kwiaty wrotyczu, liście brzozy, łupiny cebuli, zielone łupiny orzecha itp.) i gotujemy przez godzinę
- Zmniejszamy płomień, żeby się nie gotowała woda, ale była nadal ciepła i wkładamy odciśniętą wełnę.
- Trzymamy w kąpieli barwierskiej przez godzinę a następnie wyciągamy i mamy naszą pofarbowana włóczkę. Po włożeniu wełny nie mieszamy, bo poplączemy nici.
Po godzinie gotowania naszej „zupy z zielska” możemy odcedzić ją przez sitko i włożyć wełnę do odsączonej kąpieli barwiącej, po to żeby kolor był bardziej równomierny, bo włókna stykające się bezpośrednio z roślinami mogą miejscami przybierać ciemniejszy odcień.
Kolejnym razem poruszymy kwestę zaprawiania wełny i będziemy komplikować nasz proces barwienia.